Drukuj

Górale jedzą kwaśnicę na żeberkach i oscypki, a popijają to góralską herbatą z prądem. To powszechna opinia, z którą ciężko walczyć, pomimo, że ciężko znaleźć te pozycje w menu mieszkańca Podhala. Co innego Spiszacy. Tutaj tradycyjna kuchnia nie jest tylko od święta i dla turysty. Potrawy gotowane przez babcie i prababcie nadal pojawiają się na stołach i cieszą wielką popularnością pomimo swej prostoty. Co w takim razie jada się na Spiszu?NaSpiskimTalerzu

Z dań gorących na pewno „gałuski”. To kluski ziemniaczane przygotowywane z tartych ziemniaków z dodatkiem jajek i mąki ziemniaczanej. Ze zmieszany składników formowane są podłużne kluski, które wrzucone na gotującą się, osoloną wodę, muszą wypłynąć. I gotowe. Wersja de luxe okraszona jest skwarkami i gotowaną kapustą.

Na ciepło podawane są też „dziadki”. Tym razem ugotowane ziemniaki mieszane są z mąką krupczatką i podlewane wodą pozostałą z gotowania. Z masy, za pomocą łyżki formuje się kluski, które można „omaścić” na rozgrzanym na patelni tłuszczu.

Bez ziemniaków czyli „gruli” nie wyjdzie też na Spiszu deser. A ten to najczęściej „grulownik”.  Ciasto przygotowywane z białego sera, jajek, cukru, ziemniaków i ciasta chlebowego. Wszystko razem zmieszane i zapiekane na blasze.

Z ziemniaków są też „moskole”. Ugotowane ziemniaki…. Spokojnie. Można też bez ziemniaków. Wtedy na talerzu pojawia się „baba”. Ale nie taka wysoka, wielkanocna ale drożdżowa, w formie rolady. Najczęściej ma w środku kakao albo mak. Niezależnie od nadzienia – niebo w gębie.

 

Autorka zdjęć i tekstu - Bogusława Bandyk