Drukuj

Spiskie klimaty pod Tatrami

Legenda mówi, że pierwszym sołtysem wsi był zbójnik Jurko, któremu wioska zawdzięcza nazwę. Historycy o tej malowniczej postaci nie wspominają ale zaznaczają, że początki miejscowości  związane są z osadnikami wołoskimi. Gdyby tego było mało, o dzisiejszym Jurgowie można powiedzieć, że jest dwujęzyczny – słowacki słychać tutaj równie często jak polski, np. w kościele. A co jeszcze poza atrakcjami językowymi czeka na turystów w Jurgowie?PS062

Uwagę zwraca na pewno drewniany kościół pod wezwaniem św. Sebastiana zbudowany pierwotnie z drewna jodłowego, później przebudowywany. Z charakterystyczną polichromią i licznymi lustrami stanowiącymi element wykończenia wnętrza, jest uznawany za przykład „spiskiego rokoko”. Aby go zwiedzić, wystarczy podejść do kancelarii parafialnej.

Przykładem architektury drewnianej są również słynne jurgowskie szałasy na polanie „Podkólne”. Przed laty, gdy mieszkańcy Jurgowa trudnili się głównie pasterstwem, szałasy rozsiane po tatrzańskich polanach służyły za letnie mieszkania dla pasterzy, którzy spędzali w nich niemal połowę roku. Z biegiem lat tradycja pasterska zanikła, a szałasy zostały przeniesione w pobliże wsi, gdzie do dzisiaj służą niektórym gospodarzom do przechowywania siana.

Drewniane były równie liczne młyny oraz działający do niedawna tartak napędzany kołem wodnym.

A gdyby tego wszystkiego było jeszcze mało, nad miejscowością rozciąga się  bajeczna panorama Tatra Bielskich i Wysokich. Nie wykluczone, że to właśnie one skłoniły komisarza Halskiego do lądowania na drodze do Jurgowa, a nie jakaś bomba na pokładzie samolotu,  jak zapewne pamiętają wielbiciele „Ekstradycji”.

Autorka tekstu - Bogusława Bandyk

Autor zdjęć - Krzysztof Bandyk