Drukuj

Podlasia chyba już w Polsce reklamować nie trzeba. Ten do niedawna zapomniany region jest odwiedzany przez coraz większą liczbę turystów, ma też coraz więcej do zaoferowania. Wciąż są tam jednak nieodkryte miejsca, położone z dala od oczu spragnionego wrażeń turysty. Jednym z takich miejsc są Plutycze – wieś położona niedaleko Bielska Podlaskiego. Wizyta w tej wiosce jest jak podróż w czasie i przestrzeni. A wszystko za sprawą jej mieszkańców i architektury. W całej wsi liczącej około stu domów są może trzy murowane. Reszta to piękne, zbudowane w jednolitym, tradycyjnym stylu kolorowe drewniane chaty. Niemal wszystkie ustawione są szczytami do drogi, bardzo blisko siebie, co daje poczucie ładu i harmonii. Korzenie układu architektonicznego wioski sięgają XVI-wieku, kiedy to na zlecenie królowej Bony w całej Polsce porządkowano wsie królewskie. Niegdyś Plutycze słynęły z ciesielstwa. Mieszkało tam wielu cieśli słynących w okolicy ze swojego kunsztu. Kilku z nich wciąż żyje, choć, jak większość mieszkańców wsi, jest już bardzo zaawansowanych wiekowo. Mimo to wciąż chętnie opowiadają, jak to dawniej bywało, kiedy wieś tętniła życiem.

Wiele plutyckich chat udekorowanych jest okiennicami i rzeźbionymi ornamentami umieszczonymi nad oknami, w szczytach domów i na ich narożnikach. Zwyczaj zdobienia domów wywodzi się z Rosji, gdzie w czasie I wojny światowej podpatrzyli je mieszkańcy Podlasia, przymusowo ewakuowani tam przez władze carskie. Większość domów wciąż zamykana jest na tzw. klucze zapadkowe i ogrzewana piecami kaflowymi. Nie wiadomo, jakim cudem stylowa architektura Plutycz zachowała się aż w takim stopniu, ale fakt, że przetrwała i opiera się czasowi oraz powszechnemu w Polsce nieładowi architektonicznemu. Jest żywym przykładem na możliwość harmonijnego wkomponowania ludzkiej działalności w otaczającą przyrodę.

Oprócz architektury i pięknej przyrody Doliny Górnej Narwi Plutycze warto odwiedzić też z innych powodów: doskonałego położenia i panującej tam atmosfery. Wieś leży w samym środku Podlasia. W ciągu godziny-dwóch można stąd dojechać do wszystkich najciekawszych miejsc w regionie – Białowieży, Puszczy Knyszyńskiej, Narwiańskiego i Biebrzańskiego Parku Narodowego, Krainy Otwartych Okiennic, Tykocina, Supraśla, Kruszynian, prawosławnych monasterów na Grabarce, w Odrynkach i Zwierkach, Drohiczyna, Ciechanowca i Białegostoku. To także doskonała baza dla rowerzystów, kajakarzy i grzybiarzy. W okolicy jest również wiele atrakcji dla dzieci – park linowy w Doktorcach, Ziołowy Zakątek, domek czarownicy w Orzeszkowie, kilka kąpielisk. 

Poza bajkowymi domkami swego rodzaju symbolem Plutycz może być też ławeczka. To nie tylko prosty mebel, ale przede wszystkim miejsce spotkań. Wieczorami na ławeczkach zasiadają starsi mieszkańcy, którzy gawędzą, omawiają codzienne sprawy i wspominają. A ponieważ przybysze są we wsi zawsze mile widziani i obdarzani życzliwością, miejsce na ławeczce znajdzie się i dla nich. Cudowne efekty bezpłatnej terapii ławeczkowej wyleczyły niejedną depresję, choć z niewiadomych przyczyn badaniem tego fenomenu nie zajęli się póki co amerykańscy naukowcy. Może dlatego, że nikt ich jeszcze nie zawiózł do Plutycz? Zamiast więc siedzieć na Facebooku, lepiej przyjechać do Plutycz, choć na chwilę usiąść na ławeczce i wsłuchując się w klekot bocianów zapomnieć o całym świecie.

Więcej informacji o Plutyczach: https://facebook.com/Plutycze/

Tekst i zdjęcia: Maciej Falkowski